czwartek, 22 września 2016

Prolog



















Zazwyczaj mamy różne zdania, na różne tematy. Jednak według mnie, jednoznaczną sprawą jest, że każda dziewczyna ma w swoim życiu dwie opcje : pierwsza – być słodką idiotką ; druga – być zimną suką. Możecie mi wierzyć lub nie, ale mieszanki bywają raczej rzadkością (o ile tylko ja nią nie jestem). Z racji tego, że wyglądam raczej na pierwszą opcję, jestem właśnie tą drugą. Nie to, żebym nigdy nie próbowała (ba, nawet nie była) słodką idiotką, ale z czasem przekonałam się, że bycie zimną suką jest o wiele zabawniejsze. Dajmy na przykład sprawę z jakimś chłopakiem. Podchodzi, myśli : łatwa dziewczyna. Będzie moja. Jednak po pewnym czasie (w zasadzie po podejściu do mojego stolika) przekonuje się, że jest totalnie inaczej. To tak, jakbyście brali do ust landrynkę, a połykali papryczkę chili. Niezła sprawa. Mówię wam.

No i w zasadzie z takim założeniem wyjeżdżałam do Trondheim. Miałam pracować w kadrze Norwegii, jasna sprawa w skokach narciarskich. Wcale, a wcale nie miałam ochoty użerać z tymi baranami. Bo co to za przyjemność po każdej wygranej czy porażce (osobiście ta druga wersja bardziej mi się podoba), podczas lotu albo upadku robić zdjęcia tej samej grupie zawodników? Odpowiedź brzmi: żadna. Mało tego. Codzienna integracja z kadrą ,,żeby była dobra atmosfera”. Już ja im zafunduję atmosferę. Skoki, owszem całkiem lubię, ale skoczkowie? Nieeee. To nie moja bajka. W moich oczach, stado rozwydrzonych bachorów (i do tego przerośniętych).

Boże, za jakie grzechy mnie tam sprowadziłeś?

W sumie to nie powinnam mieć pretensji do Boga (w którego, jak czasem trudno uwierzyć, wierze) i go obwiniać, bo to wina mojego ojca. Cóż. Zawsze chciał być fotografem. Tak więc spełnia swoje marzenia, za pomocą mnie.

Chyba za bardzo się rozczuliłam. Czasem niestety odzywa się moja ,,cukierkowa” przeszłość.

Wysiadłam z samolotu. Pierwsza myśl?

-Chyba się zabije.

Nie mniej jednak szkoda by było takich pięknych blond włosów. Więc misję mam prostą : przeżyć ten rok i stąd uciec. Oby mi się udało…



***

Hej kochane! :)

Sama nie wiem dlaczego, ale naszła mnie ochota na ,,coś” więcej. Coś weselszego, milszego dla oka.
Tak więc zaczynam nową historię. Mam nadzieję, że będzie się ją wam miło czytać.

Dajcie znać, co sądzicie o tej części w komentarzu. Czekam! ;)

Ściskam i pozdrawiam, dreamer :*